Ataki paniki – znamy je aż za dobrze. Te nagłe fale strachu, które paraliżują, nie dając chwili oddechu. Ale czy ktoś kiedykolwiek słyszał o ataku… pewności siebie? Wyobraź to sobie przez chwilę. Siedzisz sobie spokojnie, aż nagle zalewa Cię myśl: „Mój Boże, jestem atrakcyjny, zdrowy, inteligentny i w ogóle zajebisty!”.
To byłoby coś, prawda? Zamiast uczucia, że zaraz wszystko się zawali, nagle czujesz, że świat stoi przed Tobą otworem. Zamiast wątpliwości i lęków, przychodzi przekonanie, że możesz wszystko, że jesteś wystarczający, że życie, choć nie zawsze łatwe, jest w Twoich rękach.
Ale dlaczego coś takiego się nie zdarza? Dlaczego pewność siebie nie atakuje nas znienacka, tak jak panika? Może dlatego, że pewność siebie to coś, co musimy budować, a nie coś, co dzieje się nagle i bez wysiłku. Panika przychodzi, kiedy najmniej się jej spodziewasz, ale pewność siebie wymaga pracy – małych kroków, codziennych decyzji, które umacniają wiarę w siebie.
Wyobraź sobie jednak, jak mogłoby wyglądać życie, gdybyśmy częściej pozwalali sobie na „ataki” tego rodzaju pozytywności. Gdybyśmy zamiast myśleć o tym, co nam nie wychodzi, nagle uświadamiali sobie, ile już osiągnęliśmy. Gdyby w miejscu „Nie dam rady” pojawiało się „Jestem cholernie dobry w tym, co robię!”.
Pewność siebie to nie przypadek ani losowy impuls – to wynik świadomego wyboru, by przestać szukać w sobie niedoskonałości i zacząć dostrzegać to, co w nas najlepsze. To decyzja, by każdego dnia przypominać sobie o swoich mocnych stronach, o tym, co osiągnęliśmy, o tym, kim jesteśmy i jak daleko już zaszliśmy.
A może warto byłoby zacząć tworzyć takie „ataki” samodzielnie? Może zamiast czekać na moment, w którym poczujemy się pewnie, możemy sami siebie zaskoczyć? Siedząc w pracy, na spacerze, przy kawie, pozwól sobie na chwilę refleksji: „Jestem zajebisty. Mam w sobie siłę, potencjał i wartości, które mnie definiują”.
W końcu, czy nie byłoby pięknie, gdybyśmy częściej przypominali sobie o tym, jak wiele jesteśmy warci? Być może klucz do pewności siebie leży w tym, by dawać sobie na nią miejsce – nie jako atak, ale jako codzienną praktykę.
Nie czekaj, aż pewność siebie sama Cię „zaatakuje”. Stań przed lustrem, spójrz na siebie i powiedz: „Tak, jestem inteligentny, jestem atrakcyjny, jestem wystarczający”. Powtarzaj to codziennie, aż stanie się to Twoją drugą naturą. A wtedy może pewnego dnia rzeczywiście, zupełnie niespodziewanie, podczas zwykłej chwili przyjdzie do Ciebie myśl: „Mój Boże, naprawdę jestem zajebisty”. I wiesz co? To będzie prawda.